19.05.2020
"Świadectwa Zagłady" - fragment wyposażenia komory gazowej
Fragment wyposażenia komory gazowej
SS-mani upychają ludzi w komorach. „Trzeba dobrze napełnić”, rozkazał kapitan Wirth. Nadzy ludzie stoją na stopach innych, 700 – 800 osób na powierzchni 25 kwadratowych i przestrzeni 45 metrów sześciennych! Drzwi zamykają się. Pozostali pasażerowie pociągu jednak nadzy czekają jeszcze na zewnątrz. Ktoś mówi do mnie: „Nago, i to w zimie, ludzie przecież ściągają na siebie śmierć!” - „No przecież po to tu są!” – taka była odpowiedź! […] nagle pojmuję, dlaczego to miejsce nazywa się "Fundacja Hackenholta": Hackenholt obsługuje "diesla", którego wydzieliny mają zabić tych nieszczęśliwców! [...] Hackenholt próbuje uruchomić silnik. Ale nie udaje mu się to. Przychodzi kapitan Wirth. Widać po nim, że się boi, bo ja jestem świadkiem tego niepowodzenia. Tak, wszystko widzę i czekam. Mój stoper wszystko zapamiętuje: 50 minut, 70 minut, silnik nadal nie działa. Ludzie w komorach gazowych czekają. Na darmo. Słychać ich płacz. […] Po 2 godzinach i 49 minutach – stoper dokładnie zarejestrował – silnik startuje. […] – Znowu mija 25 minut; to prawda, wielu już jest martwych. […] Po 28 minutach żyje jeszcze kilkoro. W końcu, po 32 minutach wszyscy są martwi! […]Martwi ciągle są w pozycji stojącej, jak kolumny bazaltowe; nie mogli się osunąć albo pochylić, bo w ogóle nie było miejsca. Nawet po śmierci rozpoznaje się poszczególne rodziny, które jeszcze trzymają się mocno za ręce. Z trudem oddziela się ich od siebie, żeby opróżnić komory na następnego ładunku.
Fragment raportu Kurta Gersteina, R. Kuwałek, Obóz zagłady w Bełżcu, Lublin 2010, s.263.